Ostatnio prawie nie ma mnie w domu, korzystam z tego, że mogę spędzać czas z moim mężczyzną. Dlatego, ale również ze względu na 680-lecie Sułowa i nasz koncert, spędziłam weekend właśnie tam. Występ myślę, że bardzo udany, pomimo wykańczającego upału, a w niedzielę grill i mój debiut w robieniu gofrów. Jak na pierwszy raz, wyszły chyba całkiem smaczne :) Jutro, jak łatwo się domyślić, znowu ruszam do Olsztyna, ale nie sama, bo z Rafciem. Chyba zaraz zbankrutuję przez te wyjazdy, a rodzice mnie wymeldują, ale mam najdłuższe wakacje w życiu i przecież muszę je dobrze wykorzystać :P