Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2012

Bóg buduje, kretyni zawsze niszczą.

Ciekawe dlaczego nie ma w nas miłości? Czemu zawsze, gdy mamy odmienne zdania, musimy się pokłócić? I czemu mamy gdzieś uczucia i starania innych? Nie wiem, ale żeby to naprawić, musimy zacząć od siebie, a to jest chyba najtrudniejsze...bo co to za problem zrobić koncert ewangelizacyjny i nawracać tłumy? Żaden w porównaniu do naprawiania samego siebie. Nie myślałam, że poznam w nowej szkole tyle wierzących osób. To niesamowicie cieszy i podnosi na duchu. Czekam na lekcję, zaczynam rozmowę z koleżankami z klasy, okazuje się, że chodzą do salezjańskiego oratorium w Sępopolu i bały się, że nie zostaną zaakceptowane w nowym środowisku i nie znajdą podobnych do siebie osób - zupełnie tak jak ja. Przechodzę obok dziewczyny, widzę breloczek "nie wstydzę się Jezusa" (w duszy uśmiech od ucha do ucha), za chwilę wymiana kilku zdań i nowa znajomość gotowa :) Koleżanka zauważa na fejsiku, że byłam na rekolekcjach i od razu zaczyna się rozmowa o rzeczach nie tylko przyjemnych...

shoti.

Nadal nie mogę wbić się w rytm nauki. Nie ogarniam prac domowych, angielskiego, biologii... do tego ciągły ból głowy i przeziębienie - padam. straciłam dziś członka rodziny - istotę, która porażała cierpliwością, miłością i wiernością niejednego człowieka.

nic nie trzeba.

Trochę pieniędzy, samochód, i troje przyjaciół. Nie trzeba nic więcej, żeby być szczęśliwym. Uwielbiam nasze wygłupy, gubienie drogi, wymyślanie piosenek, modlitwę w drodze i nie tylko, kawę, rozmowy, zwiedzanie, dzień wspólnoty i dzieciaczki :) Dziękuję za wszystko :* Daję Ci siebie, moje ręce i serce - czyń ze mną co chcesz ;)

welcome to Lithuania.

Uwielbiam ten stan. Kilka rozmów dało mi tyle szczęścia, którego ostatnio trochę mi brakowało, i zdałam sobie sprawę z tego, jak inni mnie postrzegają, kim dla nich jestem, co we mnie lubią, a czego nie. (prace domowe jednak się do czegoś przydają) No więc, jutro jedziemy z A. i P. na Litwę, czego się całkiem nie spodziewałam i niestety nie spędzę całego weekendu w Suwałkach, ale myślę, że w Marijampole też będzie fajnie, może nawet lepiej :D Czekanie się opłaca ;)                                         

oczy ryczą ze śmiechu.

Chciałabym wrócić do czasu, kiedy karuzela wytrzymywała mój ciężar, kiedy nie wiedziałam co to speech, nie obchodziło mnie jaka jest definicja liczby wymiernej i co to jest ułamek zwykły. Nieważne było jak wyglądam i ile mam kasy. Najważniejsza była dobra zabawa i bliskość rodziców. Może dzieci lubią osoby, które dziecko mają w sobie przez całe życie, których oczy śmieją się na całe gardło. Ludzi, którzy kręcą się z nimi na karuzeli, grają w piłkę, biegają, huśtają się z uśmiechem od ucha do ucha, udają samolot i bezinteresownie kochają... :)

szkoła, szkoła, szkoła

Szkoła powoli się rozkręca, poznaję nauczycieli, dowiaduję się, jak dużo jeszcze muszę się nauczyć i co jest dla mnie najważniejsze. Szukam swojego miejsca i powoli odnajduje, spotykam ludzi podobnych do mnie ale też całkiem innych, próbuję się skupić ale ciągle jeszcze żyję wakacjami.

szkoła - śmiać się, czy płakać?

Po niektórych przedmiotach jestem lekko przerażona. Angielski - nie mam pojęcia, co robię w grupie zaawansowanej, matematyka - nauczyciel myśli, że jestem wspaniałą uczennicą, bo miałam 6 na koniec roku  i na pewno pasjonuję się matematyką, historia - odpytywanie z I wojny światowej, w czym bio-chem nie jest zbyt dobry... Z resztą przedmiotów nie jest na razie tak źle, zobaczymy jak będzie potem :) Czuję, że będzie mi ciężko zaaklimatyzować się w nowej klasie, ale powoli się poznajemy i może znajdzie się ktoś, z kim będzie można o czymś pogadać ;)

można dawać, można tylko brać.

ostatnie 11 godzin wakacji... sama się dziwię, że się tak nie denerwuję przed nowym rokiem szkolnym. Nowa szkoła, nauczyciele, ludzie, dużo więcej nauki, ale wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. Czuję, że przestałam się przejmować mało ważnymi sprawami, to pewnie owoce dwójeczki :) Koniec wakacji uczciłam z rodziną pizzą i frytkami, bo pozazdrościliśmy znajomym, których spotkaliśmy wracając z "niedzielnego obchodu" :D Przygotowujemy paczkę do Zambii, mam nadzieję, że nasze początkujące kółeczko misyjne się spręży i się dołoży. Potrzeba bardzo dużo rzeczy - od jedzenia po ubrania i zabawki. Bo "fajnie jest się dzielić tym, co się ma, ale też tym, czego się nie ma" ;)

przyjdź.

wychodzi zmęczenie, ale było warto :) Ramsowo, Kawkowo, śpiewanie w samochodzie, adoracja, siedzenie do późna, głupie rozmowy, warkoczyki, jedzenie, śmiech, śpiew, wspaniali ludzie i oczywiście najważniejszy - JEZUS :D