Nieproszony gość - tak nazwała kiedyś swój problem pewna piękna niewiasta. Dziś pozwolę sobie tak samo nazwać coś, co przyszło w środku nocy, zakłóciło spokojny sen, nie dawało spokoju, nie pozwoliło siedzieć, stać, a tym bardziej leżeć, coś, co doprowadza do łez, coś, czego żadnym sposobem nie dało się wygonić i doszczętnie wykończyło mój organizm. Taka właśnie jest migrena - przychodzi nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo po co.
Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,
"Nieproszeni goście wychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. Wychodzą bez pożegnania, kiedy chcą. O każdej porze dnia i nocy. Mam nadzieję, że ten gość, a raczej gościówa, wyjdzie najszybciej jak się da."
OdpowiedzUsuń:*