To nie była zwykła marcowa niedziela. Poranek z niemałą warstwą śniegu za oknem, śpiew w scholi, co nie jest już niestety normą, kazanie urozmaicone szaleństwami małej ***, pierogi u babci, kolejna lekcja jazdy samochodem i ten nieopisany niepokój kiedy auto gaśnie i nie chce zapalić, niespodziewany obiad i kawa w Sułowie z Magdaleną a na koniec, żeby jednak mieć jakiś kontakt z rzeczywistością, biologia, angielski, polski i chemia. Pomijając ostatni punkt programu, oby jak najwięcej takich niedziel :)
Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły, ...
I jeszcze ja, ja, ja! Moje narzekanie na rzeczywistość i moja tęsknota do Ciebie! :* Mała *** i ja już wiem o kogo chodzi! <3
OdpowiedzUsuńPS - Magdalena i kawa? Szybko :))