Przejdź do głównej zawartości

Wyjątkowy człowiek.

Dziś pożegnamy kogoś, kto czytał zawzięcie tego bloga i zawsze czekał na nowe wpisy.
Wspaniałego Dziadka, który witał wszystkich słowami "cześć brygada!", który zawsze miał dla nas cukierka w kieszeni, albo jabłka suszone nazywane przez Niego "gumą". Jadąc rowerem oznajmiał swoją obecność charakterystycznym dźwiękiem dzwonka, a kiedy byłam mała woził mnie na ramie swojego roweru. Z moim bratem chodził łapać pasikoniki. Zawsze przychodził do nas na Teleexpress kiedy babcia szła do kościoła. Matematyka (zaraz po babci) była Jego drugą miłością, ciągle prowadził jakieś statystyki, obliczał dni, godziny i sekundy naszego życia, wszystko musiało być równo odliczone i wyznaczone co do centymetra. Czytał bardzo dużo książek, a "Konopielka" już zawsze będzie mi się z Nim kojarzyła i obiecuję, że wreszcie przeczytam ją do końca. Umiał połączyć milion czynności w jednym momencie, komputer, telewizor, książka i kolacja to nie było dla Niego wyzwanie. Często się wzruszał i nie bał się pokazywać łez, był dla mnie wzorem męskiej wrażliwości. Dzielnie znosił wszystkie cierpienia, choroby i ból. Ciągle mówił, że mamy przestać się przejmować głupotami. Kochał swoje wnuki najbardziej na świecie i zrobiłby wszystko dla naszego dobra. Szkoda, że nie zobaczy z ziemskiej perspektywy wnuczek w białych sukniach, wnuków w garniturach, naszych dzieci a swoich prawnuków. A może z nieba będzie miał lepszy widok na to wszystko.
Dziadku, wszyscy jesteśmy z Ciebie dumni, a szczególnie najmłodsza wnuczka, która podziwia Cię, że umiałeś pójść tak wysoko, aż do nieba. Dziękujemy, że tak wiele nas nauczyłeś i zawsze nas wspierałeś jak tylko się dało.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły, ...

słuchaj jazzu mały Jezu.

Święta, święta i po świętach... moje Boże Narodzenie było dość smutne, nudne i ogólnie bez wyrazu. Pewnie dlatego, że nie ma śniegu i dziadków. Nie ma do kogo pójść, nie ma z kim podzielić się świąteczną radością. Myślałam, że w tym roku będzie mi łatwiej skupić się na tym, co w Bożym Narodzeniu najważniejsze, a było wręcz odwrotnie. Świąteczna atmosfera jednak pomaga. A dla Jezuska piosenka ;)   Mój kochany brzydalek :*  (fajny ma ręczniczek)  

Kuracja odchudzająca

Po 17 godzinach głodówki przełożono mi operację na dziś. A dzisiaj leżę już 15 godzin bez jedzenia i picia i oglądam w telewizji niedożywione zwierzęta. Przynajmniej będę miała ładniejszą talię. Czekam i czekam i nie wiem kiedy ktoś się mną zainteresuje...od wczoraj nie lubię szpitali. :(