Z okazji braku weny, w wyniku mobilizacji najprzystojniejszego i najdostojniejszego mężczyzny pod słońcem oraz ze względu na to, że ostatnio zdążyłam się kilka razy zakochać, postanawiam coś napisać. Zakochanie nr1 - jest to zakochanie dość oczywiste ze względu na ponad 9 miesięcy bycia razem, ale z każdym dniem, z każdą minutą i z każdą sekundą przekonuję się, że to coś więcej niż tylko zwykłe zakochanie. I chociaż czasem "nienawidzę i kocham" to zawsze słowo "kocham" ma ogromną przewagę. Zakochanie nr2 - taniec. Niektórzy mogą się bardzo zdziwić, ale ta sama Marta która jeszcze niedawno upierała się, że nie umie i nie lubi tańczyć, teraz cierpi z powodu zakwasów po przetańczonej nocy. Może to zasługa partnera, albo klimat połowinek...nie wiem ale nagle zakochałam się w tańcu i mam nadzieje, że to nie tylko chwilowe zauroczenie. Zakochanie nr3 - niby zwykła piosenka, ale jakoś tak chwyta za serce :) Zakochanie nr4 - jak na razie ostatnie, a mi...