Czwartek miał być pełen nauki i stresu, a okazał się dniem pełnym dobrych zaskoczeń. Brak jutrzejszej biologii, w poniedziałek mniej lekcji (może tylko 3) i wymarzone 5+ z chemii (wypadałoby tutaj podziękować mojemu najwspanialszemu nauczycielowi). Do tego niespodziewane odwiedziny dziadka i samochód treningowy. A żeby dzień się nie skończył tak dobrze, świeżo naostrzony nóż zapragnął poczuć smak mojej krwi a brzuszek urządził wieczorny koncert... Podsumowując, dzień zaliczam do całkiem przyjemnych :)
Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły, ...
Komentarze
Prześlij komentarz