Przejdź do głównej zawartości

Nasza wielka podróż po Polsce

03.08-13.08.2015 - sześcioro wspaniałych  wybiera się w podróż życia...

Podróż dookoła Polski zaczęliśmy w Olsztynie ze względu na łatwość dalszego transportu. Z samego rana wyruszyliśmy do Torunia, gdzie nie dane nam było zobaczyć zbyt wielu atrakcji, bo w poniedziałki większość ciekawych miejsc jest zamknięta. Mimo tego, weszliśmy na wieżę Ratusza, pospacerowaliśmy Starówką, pośpiewałyśmy z ulicznym grajkiem, zrelaksowaliśmy się przy Krzywej Wieży, zwiedziliśmy ruiny zamku krzyżackiego, a niektórzy mieli okazję oglądać pokaz fontanny. Następnego dnia wyruszyliśmy w drogę do Poznania, a w autobusie dowiedziałam się, że spełniło się moje marzenie, czyli studia na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. W Poznaniu zaczęliśmy zwiedzanie dość późno, dlatego też nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, co byśmy chcieli. Odwiedziliśmy jednak Muzeum Instrumentów Muzycznych, które wzbudziło ogromny zachwyt, ponieważ muzyka zajmuje w naszych duszach szczególne miejsce, oraz Muzeum Powstania Wielkopolskiego, gdzie zaczerpnęliśmy nieco wiedzy w dziedzinie historii. Tego dnia zobaczyliśmy też Park Cytadela, bardzo ładne, spokojne miejsce, idealne na chwilę odpoczynku, a w środku nocy, czekając na autobus do Wrocławia, pośpiewaliśmy i potańczyliśmy z nowo poznanymi kumplami.
We Wrocławiu zwiedziliśmy Ostrów Tumski, przepiękny Ogród Japoński, fontannę robiącą niemałe wrażenie, wystawę Marilyn Monroe, Sky Tower, gdzie niestety wszystkie bilety zostały wyprzedane, największe ZOO w Polsce z niesamowitym Afrykarium oraz Panoramę Racławicką, która zostanie nam w pamięci chyba na zawsze, no i oczywiście Stare Miasto. Poza tymi wszystkimi trakcjami, spotkałyśmy koleżankę z klasy, jedliśmy chyba najlepsze (i jedne z najtańszych) lody w Polsce, niektórzy wysadzali korki w hostelu, a niektórzy wpadali do fontanny. Ze wszystkich miast, Wrocław jak dla mnie wygrywa.
Kolejnym celem podróży był Kraków, który nie przywitał nas w ramach zasad polskiej gościnności, ale pierwsze wrażenie czasami bywa złudne. Zobaczyliśmy tam dzielnicę żydowską, Starówkę, Wawel, Muzeum Narodowe, wykąpaliśmy się w jeziorku pełnym zanieczyszczeń i mieliśmy okazję oglądać ostatni etap Tour de Pologne, przez co nie było słychać hejnału, który był jednym z głównych celów wizyty w Krakowie. Za rok jednak wybieramy się na Światowe Dni Młodzieży, więc może wtedy uda nam się nadrobić wszystko, czego nie daliśmy rady zrobić, zobaczyć i usłyszeć w tym roku.
Następny etap to Rzeszów, który zaskoczył nas swoim pięknem i atrakcjami. Wreszcie schowaliśmy się przed upałem w podziemiach miasta, jedliśmy babeczki, cieszące nie tylko podniebienia, ale również oczy i portfele oraz przenieśliśmy się w czasie do lat dziecinnych zwiedzając Muzeum Dobranocek.
Noc spędziliśmy u Alicji w Połomi. Piękny drewniany domek, basen, ogród i strumyk, czyli idealne miejsce na ognisko i trochę odpoczynku.
Następnego dnia ruszyliśmy do Lublina, gdzie między innymi z powodu upałów i przegrzanego silnika w pociągu byliśmy dopiero wieczorem. Pozwiedzaliśmy Stary Rynek nocą z wujkiem Adamem i zjedliśmy pizzę, a ponownie wróciliśmy tam rano i weszliśmy na Wieże Trynitarską, gdzie straszyły nas rzeźby Jezusa Zmartwychwstałego, poznaliśmy pana, który bardzo lubi zielone oczy, zobaczyliśmy dziedziniec zamku, weszliśmy na dach-ogród jakiejś galerii, a po obiedzie ruszyliśmy do Wólki Mlądzkiej. Czekał tam na nas grill i wygodne łóżeczka. Tak wygodne, że zostaliśmy na dwie noce :) Była to świetna okazja do zwiedzenia Warszawy. Odwiedziliśmy więc Muzeum Wojska Polskiego, zobaczyliśmy Pałac Kultury i Nauki, przejechaliśmy się metrem, widzieliśmy Kolumnę Zygmunta, Syrenkę oraz pospacerowaliśmy po Łazienkach. 
To był już przedostatni dzień naszej podróży, dlatego z samego rana wsiedliśmy w pociąg do Olsztyna. W Olsztynie zjedliśmy obiad w McDonaldzie i musieliśmy się pożegnać...
Podsumowując: mnóstwo atrakcji, w każdym mieście nowi ludzie, upały prawie nie do wytrzymania, zazwyczaj pyszne jedzenie w barach mlecznych, odpadające nogi i baaaardzo dużo radości. Polecam każdemu.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły, ...

1461 dni.

Dziś mija czwarty rok cudownej miłości! Mówi się, że czwarty rok jest najtrudniejszy. W naszym wypadku trafiło na najcięższy okres studiów, dlatego nie było łatwo, ale jakoś daliśmy radę. Czy coś się zmieniło przez ten rok? Mamy trochę mniej czasu dla siebie nawzajem, dlatego też jeszcze bardziej musimy się starać, czasami się na siebie wściekamy, ale nie potrafimy się długo gniewać, jesteśmy może trochę bardziej dojrzali, otwarci, nadal troszczymy się o siebie w zdrowiu i chorobie, cieszymy się wspólną codziennością i wiemy, że zawsze możemy na siebie liczyć. Dziękuję Ci za kolejny niesamowity rok :*

słuchaj jazzu mały Jezu.

Święta, święta i po świętach... moje Boże Narodzenie było dość smutne, nudne i ogólnie bez wyrazu. Pewnie dlatego, że nie ma śniegu i dziadków. Nie ma do kogo pójść, nie ma z kim podzielić się świąteczną radością. Myślałam, że w tym roku będzie mi łatwiej skupić się na tym, co w Bożym Narodzeniu najważniejsze, a było wręcz odwrotnie. Świąteczna atmosfera jednak pomaga. A dla Jezuska piosenka ;)   Mój kochany brzydalek :*  (fajny ma ręczniczek)