Oaza w Bisztynku na nowo się rozkręca, chyba mi tego brakowało. Miło jest śpiewać i nie słyszeć kłótni o byle co. Miło też zobaczyć tych, którzy nie są tu codziennie. Miło pomodlić się, posiedzieć, porozmawiać ale czy tyle wystarczy? Nie wiem, chyba nie... Dziś miała być ze mną osoba, która chyba znaczy dla mnie więcej niż trochę...niestety, nie udało się, ale może niedługo? Póki co, wybieramy się na DW do Kawkowa z Anią, Pawłem i (może) Arturem. Jak nie przeżyję... to trudno, nie bądźcie smutni na moim pogrzebie :P