Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

never stop dreaming.

Po kilku dniach smutku i wręcz chorobliwej tęsknoty przyszedł dzień zadziwiającego optymizmu. Taki dzień, w którym wydaje się, że będzie dobrze, wszystkie kłody spod nóg jakimś cudownym sposobem zostaną usunięte, problemy i słabości nagle stwierdzą, że moje życie nie jest dla nich dobrym miejscem. Odziwo nie martwię się tym, że 10 kolejnych dni będzie prawdopodobnie jednymi z najbardziej męczących dni w roku. Nie przejmuję się tym, że pewnie ciężko będzie po raz pierwszy pelnić obowiązki muzycznej ani tym, że wiatr prawie miotał nami gdzie chciał, podczas krótkiego spaceru do babci, a teraz pada deszcz. Już nawet nie narzekam na pakowanie się do plecaka. Bratam się z kuzynką (nigdy z nią tyle nie rozmawiałam), robię notatki z historii, marzę o lepszym świecie i słucham tej cudownej piosenki, w której na początku nie zauważałam nic szczególnego, później się w niej zakochałam, wczoraj sprawiła, że złe emocje po prostu wypłynęły w postaci małych, słonych kropelek, a dziś pogłębia mój dob

nic ciekawego.

Tak, wiem, że zamulam, ale prawda jest taka, że po prostu nie mam co pisać... Siędzę w domu i się lenię zamiast się uczyć, bo co z tego, że ferie są po to, żeby odpocząć? Trzeba zadać kupę prac domowych i zapowiedzieć kilka sprawdzianów. Ale nie powinnam narzekać, bo niektórzy (czyt. studenci) mają teraz dużo gorzej. Przy okazji, życzę wam, moi kochani studenci szczęścia i chęci do nauki. Czekam na upragniony wyjazd do Kawkowa (chociaż mam trochę obaw w związku z moimi obowiązkami animatorki muzycznej), zaczynam drugi sezon "Gry o Tron", czytam "Ludzi Bezdomnych" i z nudów mam coraz więcej pomysłów, w większości głupich. Czasem dobrze jest mieć zapełniony grafik.