Przejdź do głównej zawartości

never stop dreaming.

Po kilku dniach smutku i wręcz chorobliwej tęsknoty przyszedł dzień zadziwiającego optymizmu. Taki dzień, w którym wydaje się, że będzie dobrze, wszystkie kłody spod nóg jakimś cudownym sposobem zostaną usunięte, problemy i słabości nagle stwierdzą, że moje życie nie jest dla nich dobrym miejscem. Odziwo nie martwię się tym, że 10 kolejnych dni będzie prawdopodobnie jednymi z najbardziej męczących dni w roku. Nie przejmuję się tym, że pewnie ciężko będzie po raz pierwszy pelnić obowiązki muzycznej ani tym, że wiatr prawie miotał nami gdzie chciał, podczas krótkiego spaceru do babci, a teraz pada deszcz. Już nawet nie narzekam na pakowanie się do plecaka. Bratam się z kuzynką (nigdy z nią tyle nie rozmawiałam), robię notatki z historii, marzę o lepszym świecie i słucham tej cudownej piosenki, w której na początku nie zauważałam nic szczególnego, później się w niej zakochałam, wczoraj sprawiła, że złe emocje po prostu wypłynęły w postaci małych, słonych kropelek, a dziś pogłębia mój dobry humor, aż przyszło mi na myśl: "przechodzą mnie dreszcze i proszę o jeszcze" :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: