Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

mes amies.

Brakuje mi takich spotkań jak wczorajsze. Tyle śmiechu, łez wzruszenia, planów na przyszłość, jedzenia i miłości. Uwielbiam was, moje drogie i mam nadzieję, że uda nam się utrzymywać kontakt tak długo, jak się da. To takie wspaniałe, że każda z nas jest inna i wszystkie razem idealnie się dopełniamy. Wyjątkowy, niepowtarzalny, dziwny, niezwykły, szalony, nienormalny Kabaret Indywidualny. Dziś zaczęły się próbne matury. Nie chcę oceniać jak mi poszło z polskiego, bo potem mogę się zdziwić. Jutro matematyka, w czwartek angielski, a w piątek chemia. Trzymajcie kciuki ;)

silence.

Przyszła zima. Lubię patrzeć na śnieg spadający powoli na zmarznięte nosy szczęśliwych dzieci. Śnieg pomaga mi czasem na chwilę się zatrzymać, albo chociaż zwolnić tempo. Boże, kocham Cię za te małe białe cuda. Piątek staje się dniem zakupów. Dziś zaopatrzyłam się w 75 foremek do babeczek i sweter za całe 2zł. Dzisiejszy wieczór spędziłam z przyjaciółmi. Dziękuję za herbatkę, godziny rozmowy, kilometry spaceru i pyszności. Było fajnie, zakończyło się zawałem serca i traumą do końca życia. Już nigdy nie pójdę tą ścieżką... Na uspokojenie kolejna niespodzianka muzyczna.

odpoczywamy.

Po długim, zimnym dniu, przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Każdy korzysta jak może. Do mnie przyszła prywatna, cieplutka poduszeczka :)

all right.

Właśnie znalazłam piosenkę idealną na mój stan duszy. Jest jak balsam, smar, kamizelka kuloodporna, maź stawowa albo poduszka powietrzna w starciu z rzeczywistością. Pozwala zrozumieć, że tak naprawdę wszystko jest w porządku. Sześć minut całkowitego odlotu...

francuski chińczyk na końcu świata.

W piątek wreszcie okazało się, kto jest lepszy z francuskiego (chińczyk chyba jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z tym językiem). A zatem, tak naprawdę nikt, bo brakowało nam tylko 4,5 punktu do wielkiego sukcesu. My to jednak jesteśmy wspaniałe :) Na dobry początek weekendu, wieczór z Adrianem, Ewą, Magdaleną i Carcassonne. Ze względu na brak czasu na cokolwiek, postanowiłyśmy z Martyną wybrać się w dalekie strony, aż za granicę świata, by świętować razem z Żanetą i Igorem ich pełnoletniość. W takim miejscu naprawdę można poczuć się jak w innej czasoprzestrzeni i zapomnieć o realnym świecie, ale chwila wystarczy, by brutalnie przypomnieć sobie o rzeczywistości. Tak więc, wracam do życia, chociaż nie czuję się zbyt żywa, i zabieram się za moją ukochaną łacinę, bo quidquid discis, tibi discis . Powiem tyle: przygniotło mnie życie i boli mnie kolano.

patriotycznie.

Ostatnie dwa dni są warte szczególnych podziękowań. Tak więc, dziękuje Adrianowi i Magdzie za mnóstwo radości przy tworzeniu pyszności oraz mamie, Ani, Ani, Paulinie, Gosi i znow Magdalenie za wspólną zabawę, trochę refleksji i odprężenie na koncercie zespołu "Cisza Jak Ta" z okazji jakże pięknego święta narodowego. A co do świętowania: dziękuję za gąskę, rogaliki i wszystkie flagi w naszym małym Bisztynku, których nadal nie ma zbyt wiele, ale każdego roku coraz więcej.

Time to relax.

Co się należy dzielnej maturzystce za pracowity tydzień? Oczywiście długi weekend i trochę przyjemności. Piątek to dzień wyjątkowych przyjemności: fryzjer i duuże zakupy, nie pamiętam kiedy ostatnio wydałam tyle pieniędzy, ale niczego nie żałuję. W sobotę jeszcze bardziej wyjątkowo: 50 lat małżeństwa państwa Pawlaków, czyli wspaniała impreza. Niedziela nieco polityczna: spotkania z kandydatami na burmistrza Bisztynka, dzięki którym moje wątpliwości zostały rozwiane. Dziś miałam pisać próbną maturę z angielskiego, ale ktoś chyba usłyszał jak bardzo nie chce mi się jechać i autobus się nie pojawił. Dzięki temu mamy dużo czasu na robienie rogalików oraz sprzątanie i naukę z historii i chemii, co (znając mnie) pewnie i tak się nie uda. Jak na razie, siedzę sobie śpiewam, słucham muzyki ludowej, robię głupie fotki kamerkowe i zajadam sałatkę owocową w jesiennych kolorach, by uciec od jesiennej depresji i przeziębienia. Tak, wygladam trochę jak Olivka, ale przynajmniej mam fajne dziur

dobry dzień, dobranoc.

Dziś był ten długo wyczekiwany jedyny dzień w tygodniu bez stresu. Całe popołudnie i wieczór z przepięknym językiem francuskim, bo jutro dzień wielkiej próby - olimpiada. Nie liczę na wiele, ale przynajmniej będzie śmiesznie :) tu me manques. dobranoc.

Surprise me.

Listopad zaczął się jak co roku wielkim zlotem rodzinnym u prababci i wieczornym spacerem po pięknie oświetlonym cmentarzu. Nie będzie to łatwy czas, bo zbliżają się matury próbne, a w szkole oprócz tego mnóstwo pracy. Z nowym miesiącem po raz kolejny postanowiłam mniej się stresować, więcej się ruszać, pójść wreszcie na basen, bo przecież muszę trenować i wpuścić do swojego życia jeszcze kilka małych iskierek radości, bo ludzie szczęśliwi są piękniejsi i zdrowsi. Listopadzie - liczę na dobre niespodzianki. Please, surprise me.