Przejdź do głównej zawartości

francuski chińczyk na końcu świata.

W piątek wreszcie okazało się, kto jest lepszy z francuskiego (chińczyk chyba jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z tym językiem). A zatem, tak naprawdę nikt, bo brakowało nam tylko 4,5 punktu do wielkiego sukcesu. My to jednak jesteśmy wspaniałe :)
Na dobry początek weekendu, wieczór z Adrianem, Ewą, Magdaleną i Carcassonne.
Ze względu na brak czasu na cokolwiek, postanowiłyśmy z Martyną wybrać się w dalekie strony, aż za granicę świata, by świętować razem z Żanetą i Igorem ich pełnoletniość. W takim miejscu naprawdę można poczuć się jak w innej czasoprzestrzeni i zapomnieć o realnym świecie, ale chwila wystarczy, by brutalnie przypomnieć sobie o rzeczywistości. Tak więc, wracam do życia, chociaż nie czuję się zbyt żywa, i zabieram się za moją ukochaną łacinę, bo quidquid discis, tibi discis. Powiem tyle: przygniotło mnie życie i boli mnie kolano.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: