Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2012

wycieczki, miłości, przeziębienia.

"Cza­sami ro­bię pod­su­mowa­nie, z różnych okaz­ji. Są w życiu ta­kie mo­men­ty, które przy­pomi­nają o ty­kaniu ze­gara i wte­dy zas­ta­nawiasz się, co da­lej, np. przy okaz­ji urodzin czy syl­wes­tra. Zas­ta­nawiam się w ta­kich chwi­lach, że może fak­tycznie sa­mot­ności w moim życiu jest za dużo. [...] Sa­mot­ność jest chro­nicznym prze­ziębieniem duszy."  Czasem bezsenność jest dobrą okazją, by pobyć ze sobą sam na sam i porozmyślać. Czasem taką okazją może być chwila taka jak ta, kiedy siedzę sama w pokoju a zza okna uśmiecha się do mnie księżyc w kształcie jajka. Mijający rok był rokiem radości i bólu, pełnym wiary i wątpliwości, smutku i chwil, w których chciałoby się tańczyć ze szczęścia. Był rokiem pełnym zapału i nowych pomysłów, ale jeszcze więcej było w nim zrezygnowania i lęku. 2012 mogę nazwać rokiem niespodzianek, a jednocześnie rokiem rozczarowań i niespełnionych nadziei, nieodwzajemnionych miłości i nieprzemyślanych decyzji. To czas, w którym niesam

dajmy czasowi czas.

I don't know you, but I want you. "Nie wiem, czego mógłbym ci życzyć. O! Już wiem! Potrzeba Ci miłości, prawda? Zgadłem? Wiedziałem, że tego potrzebujesz." - kto mógł to powiedzieć? Oczywiście mój kochany wychowawca. W życiu nie spodziewałabym się takich życzeń od nauczyciela. Ale niestety miał rację - potrzebuję miłości i to bardzo. Chciałabym wreszcie czuć, że jestem komuś potrzebna i że ktoś czuje się za mnie odpowiedzialny. A czas plącze drogi, myli prawdy, ważne sprawy nadal pozostają niewyjaśnione i przygniatają serce. Jeszcze Cię nie znam, ale bardzo Cię potrzebuję. Twojej obecności, Twojego ciepła, Twojej radości i Twojej miłości. Wierzę, że warto czekać :)

słuchaj jazzu mały Jezu.

Święta, święta i po świętach... moje Boże Narodzenie było dość smutne, nudne i ogólnie bez wyrazu. Pewnie dlatego, że nie ma śniegu i dziadków. Nie ma do kogo pójść, nie ma z kim podzielić się świąteczną radością. Myślałam, że w tym roku będzie mi łatwiej skupić się na tym, co w Bożym Narodzeniu najważniejsze, a było wręcz odwrotnie. Świąteczna atmosfera jednak pomaga. A dla Jezuska piosenka ;)   Mój kochany brzydalek :*  (fajny ma ręczniczek)  

ndoto.

Co z tego, że dręczą cię przerażające sny i budzisz się kilka razy w ciągu nocy ze łzami w oczach. Co z tego, że obcięli ci obie dłonie - spójrz, inni stracili głowy i nie płaczą. Co z tego, że na twoich oczach ktoś zabija niewinne dzieci. Co z tego, że nie wiesz, co się dzieje, przecież to tylko twoja chora podświadomość.

beautifully flawed.

Dziś pewien stary, uśmiechnięty szewc stwierdził, że jestem "wyskrobkiem". Nie wiem, czy tylko ze mną jest coś nie tak, ale od razu skojarzyło mi się to z aborcją. Wystarczyło w domu wspomnieć o tym dość nietypowym określeniu i zyskałam ksywę na kilka kolejnych dni.  Ciekawe jest to, że akurat dziś trafiłam na cudowny film o podobnej tematyce - "October Baby".  Jakby tego było mało, cały świat od kilku dni bombarduje mnie tematem przebaczenia. Siedzę więc sobie i myślę, czy muszę jeszcze komuś coś wybaczyć.  Chciałabym porozmawiać z pewnymi osobami, ale przeszkadza mi niepewność, może strach i do tego blokady niezależne ode mnie. Trochę to smutne, że nawet nie możemy wyjaśnić sobie pewnych spraw, ostatni raz spojrzeć sobie prosto w oczy i szczerze powiedzieć co czujemy. Czasem może być za późno...

list do M.

Uwielbiam nocne zimowe spacery, śnieg, światełka, filmy, kolędy, marzenia i magię świąt.  Nie myślałam, że mogę być jeszcze szczęśliwsza dzisiejszego wieczoru, a jednak - w sierpniu zostanę mamą. (chrzestną ale mamą). Póki co, czekam na narodziny najpiękniejszego dziecka na świecie. Za tydzień Boże Narodzenie...pierwszy raz bez babci i dziadka, pierwszy raz z ciocią, Ewą, Jarkiem, Jackiem i Pawłem :) Czekam na cud. ;)

błogosławiony prąd.

Czy Ducha Świętego można porównać do prądu? Chyba tak (jeżeli możemy Go określić jako tornado). Wystarczy, że podłączysz się do gniazdka, a On zaczyna działać. Nie wiadomo co takiego jest w tym gniazdku ani jak to się dzieje, że serce znów zaczyna bić a świat staje się piękniejszy i jaśniejszy, bo oświetla go światełko miłości. Zdarza się że taki Prąd kopnie... czasem bywa, że to boli, ale zawsze ma pozytywne skutki. Dzień, w którym wszystkich poraził cudowny prąd ("Bo z Duchem Świętym nie da się inaczej"). Dziękuję Ani, Ali, Kamilowi, Damianowi, Szymonowi i Maćkowi :* przesyłam pozdrowienia z Etiopii i dobry wieczór wszystkim  ;)

banalna miłość.

Jak pięknie jest słuchać afrykańskich rytmów w mroźne poranki, popołudnia, wieczory, noce... (S hiyambonga i Baba Yetu) Zbliżają się święta i wpadam w stan, w którym chciałabym oddać innym wszystko, co mam, żeby tylko byli szczęśliwi, a jednocześnie chciałabym dostawać więcej niż kiedykolwiek. Dobrze, że są ludzie, którzy przypominają, że mam umierać dla siebie, żeby żyć dla innych. :) Dni przepełnione miłością w każdym wydaniu. Bo miłość sama w sobie jest wielka, nie ma małej miłości.

nie ukrywam - sprawia to przyjemność.

Ta piosenka poprawia mi humor po pracy klasowej z polskiego, przed sprawdzianem z fizyki, na który kompletnie nic nie umiem (mimo 2 godzin nauki) i w sytuacji, w której znów muszę wybierać i nie jest to łatwy wybór, bo każda decyzja może przynieść dużo dobrego, ale każda sprawi komuś przykrość...

miło.

Jejku, jaki miły wieczór :) raczkowanie z Lilką ( + utrata garści włosów), rozmowy z Annoskiem jak zwykle o tym samym, fizyka z Maćkiem, angielski z Dżodżem, pierwsza poważna rozmowa z Karolcią (kilka bardzo przyjemnych faktów) i wiele innych miłych rozmów :) A w planach kolejna ważna rozmowa ale chyba trochę przyjemniejsza od poprzednich :D dziękuję Wam Bobiczki :* jeszcze milej byłoby, gdybyśmy szczerze mówili sobie o tym, co czujemy.

poematy.

  Otwiera usta z mądrością,   na języku jej miłe nauki.   nie jada chleba lenistwa.  "Wiele niewiast pilnie pracuje,  lecz ty przewyższasz je wszystkie".  Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno:  chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.                                                                                      ~poemat o dzielnej niewieście Ktoś mnie wreszcie zrozumiał i docenił mój wysiłek :)

this feeling.

It's a little bit funny this feeling inside. już wiem czego chcę :)

ziarenko.

 Znów patrzę na świat, jakbym widziała go po raz pierwszy. Nie wiem co się stało, ale wszyscy nagle zaczęli mówić o Afryce. Nieświadomie przyczyniają się do tego, że coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że chcę tam jechać i tam właśnie jest moje miejsce. Ta sama osoba, która dała mi życie, dała mi też ziarenko cudu, które rośnie i rośnie... i będzie tak rosło aż wreszcie zakwitnie i wyda niesamowity owoc. Ostatnio trochę zaniedbałam tę sporą już roślinkę ale od dziś będę robić wszystko, żeby nie uschła. Oni są dowodem na to, że warto :)

subtelni mordercy.

Są ludzie, którzy za wszelką cenę próbują nas zmienić i robią wszystko, żebyśmy byli tacy, z jakimi oni chcą przebywać. Są też tacy, którzy nawet nie zdają sobie sprawy, że mają na nas ogromny wpływ i to właśnie przez nich tak bardzo się zmieniamy i przestajemy czuć się dobrze we własnym ciele. Na szczęście, istnieją osoby, które kochają nas takich, jakimi jesteśmy, akceptują wszystkie nasze wahania nastrojów, choroby, słabości, dziwne przyzwyczajenia i zawsze wspierają w tym, co jest dla nas ważne. Takich ludzi śmiało mogę nazwać przyjaciółmi :)

zardzewiała dusza.

Obejrzałam się z osamotnienia Z chęci krzyku, powrotu. Są ludzie, którym możemy bezgranicznie zaufać, ale są też tacy, którym nie powinniśmy nic mówić, bo prawdziwych przyjaciół poznajemy po tym, czy traktują nas poważnie. Przyjaciele nie śmieją się z naszych problemów i nikomu o nich nie mówią, a bolesna prawda płynąca z ust przyjaciela nie boli tak bardzo... Tylko czasami trudno stwierdzić kto jest twoim prawdziwym przyjacielem i komu możesz zaufać. Czasem ci, którzy kiedyś byli jedynymi osobami, do których można było pójść w każdej chwili i wypłakać się na ramieniu, stają się obcy i nie potrafią zrozumieć pewnych rzeczy. No cóż...coś się kończy, coś się zaczyna, możemy tęsknić, wspominać, ale i tak nawet nie próbujemy nic naprawiać, bo wiemy, że nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Oglądam się za siebie. Nie wiem po co, bo nic mi to nie daje oprócz przygnębienia. Oglądam się, żeby przeanalizować "błędy młodości" ale widocznie nie uczę się na błędach. Wspominam dobre

trwaj chwilo, trwaj.

Dzień mimo wszystko bardzo pozytywny. Co z tego, że nadal bolą mnie zęby po dwóch uderzeniach piłką. Stwierdzam, że lubię śmiać się do łez zupełnie bez powodu, bo przecież śmiech to zdrowie a zdrowie by mi się teraz przydało. Dolegliwości żołądkowe i katar nie dają spokoju. Siedzę z czerwonym nosem, pudełkiem chusteczek i ciastkami czekoladowymi i uczę się z geografii, informatyki, wosu... jak dobrze, że jestem zwolniona z trzech jutrzejszych lekcji :)

każdą swoją częścią wybieram życie.

Czy śmierć to po prostu koniec wszystkiego, czy dopiero początek?  Jak słabą psychikę musi mieć człowiek, który postanawia odebrać sobie życie lub jak wielką potrzebę życia, by mimo wszystko tego nie zrobić?  Czy ludzie naprawdę myślą, że samobójstwo to jedyna droga do pozbycia się problemów?  Czy wolność matki jest ważniejsza niż prawo dziecka do życia?  Czy dziecko nieochrzczone jest mniej ważne od ochrzczonego?  Czy byłabym gotowa oddać za kogoś swoje życie?  To dość dziwne, ale z takimi właśnie pytaniami  przyszło   mi się zmagać w ciągu ostatniego tygodnia.

kujifunza.

w szkole: 4 z biologii, 5 z francuskiego, 5 z polskiego, 2 z historii...  w domu: wos, edb, angielski... kubek z kawą i do roboty uczę się 12 godzin na dobę (prawie cały czas wolny poświęcam na sen) - niestety to i tak nie wystarcza :(

Tak już jest i tak ma być.

Zadzwonić, napisać czy może porozmawiać twarzą w twarz? Byłabym raczej za tym ostatnim. Cztery miesiące to dużo czasu na to, żeby sobie wszystko poukładać, ale dla mnie to chyba i tak za mało. Jedynym dobrym rozwiązaniem jest poważna i szczera rozmowa. Oby tylko nie skończyło się tak, jak zawsze. Dziękuję Wam za wszystko :*

maisha ni uzuri.

13:47 - Siedzę na parapecie, patrze na słońce, rude drzewa i bezchmurne niebo. Czuję lekki jesienny wiaterek i uciekam w świat muzyki. Nie potrzeba mi już nic do szczęścia, to nic, że nie mogę być teraz w domu i odpoczywać po tygodniu ciężkiej pracy.  Zamiast stresującego dnia w szkole, miałam dziś okazję spędzić czas w towarzystwie wiecznie młodych seniorów i nie tylko :) a za to, że nie byłam na lekcjach, dostałam herbatę, ciasteczka i mnóstwo gadżetów. Ahh...życie jest piękne.

Płeć niezdecydowana.

Podobno kobiet nie można zrozumieć...a mężczyźni? Przecież oni tak samo jak my mają swoje humory i czasem nie sposób pojąć o co im właściwie chodzi. Może to emocje, może nieprzemyślane decyzje, może potrzeba bycia blisko płci przeciwnej, a może oni po prostu lubią pojedyncze epizody?  Słyszałam, że faceci mówią to, co myślą, są konkretni i wiedzą, czego chcą, a ciągle przekonuję się, że to nie prawda. Gdybym jeszcze umiała z nimi szczerze rozmawiać...byłoby dużo łatwiej i może nie zawracałabym sobie głowy pewnymi pytaniami i dylematami. Ludzie w XXI wieku zatracają umiejętność rozmowy, bo łatwiej jest napisać albo zadzwonić, niż stanąć naprzeciwko siebie, spojrzeć w oczy i dokładnie wszystko wyjaśnić. Dobrze byłoby pomyśleć, zanim się coś zrobi... klik. tak ma być, bo tak już jest.

Zawsze przy mnie stój.

W sytuacjach takich jak ta, poligamia byłaby najlepszym rozwiązaniem ;) Każda dziewczyna chciałaby być dla kogoś ważna. Mieć kogoś takiego, z kim mogłaby być sobą, kto byłby przy niej o każdej porze dnia i nocy, zawsze gotowy, by przytulić i pogłaskać po główce ;) Każda chciałaby czuć się przy kimś bezpiecznie i być tą jedyną, wyjątkową - nie jedną z tysiąca.

Tak się cieszę.

Po tygodniu niemalże nieustannej nauki potrzebuję relaksu i czegoś na ukojenie przegrzanego mózgu. Przede mną weekend pełen pracy, ale uwielbiam stan błogosławionego zmęczenia i satysfakcji z tego, co robię. Wreszcie uwierzyłam w to, że moje życie może być bardzo dobrym świadectwem dla innych, a to, czego się podejmuję, naprawdę ma sens i nie powinnam z tego rezygnować. klik. Tak się cieszę, że Was mam ( A & K & R ) nawet nie wiecie, jak dużo mi daje chwila rozmowy nawet o głupotach :D

unyenyekevu.

Z pozoru zwyczajny dzień, ale jednocześnie piękny w swojej prostocie. ;) Bo "wielkość Boga objawia się w rzeczach prostych" dziękuję :*

potargane wątpliwości.

Czasem tak już jest, że osoby, za które kiedyś moglibyśmy oddać życie, stają się zupełnie obce i okazuje się, że tak naprawdę ich nie znaliśmy. Nikomu już nie zależy na ratowaniu przyjaźni, przestajemy się sobą interesować i wszystkie spędzone razem chwile odchodzą w zapomnienie. A to, co bolało, boli nadal... A jeśli wróci? Jeśli spojrzy ci w oczy i powie, że cię kocha? - wymiękniesz. Zmagam się z uczuciami, nie potrafię wybrać najlepszego rozwiązania, nie umiem pogodzić się z przeszłością i tak po prostu zapomnieć, wszystko wraca i boli tak jak kiedyś. Znów wkrada się to dziwne uczucie życia poza rzeczywistością...

Bóg buduje, kretyni zawsze niszczą.

Ciekawe dlaczego nie ma w nas miłości? Czemu zawsze, gdy mamy odmienne zdania, musimy się pokłócić? I czemu mamy gdzieś uczucia i starania innych? Nie wiem, ale żeby to naprawić, musimy zacząć od siebie, a to jest chyba najtrudniejsze...bo co to za problem zrobić koncert ewangelizacyjny i nawracać tłumy? Żaden w porównaniu do naprawiania samego siebie. Nie myślałam, że poznam w nowej szkole tyle wierzących osób. To niesamowicie cieszy i podnosi na duchu. Czekam na lekcję, zaczynam rozmowę z koleżankami z klasy, okazuje się, że chodzą do salezjańskiego oratorium w Sępopolu i bały się, że nie zostaną zaakceptowane w nowym środowisku i nie znajdą podobnych do siebie osób - zupełnie tak jak ja. Przechodzę obok dziewczyny, widzę breloczek "nie wstydzę się Jezusa" (w duszy uśmiech od ucha do ucha), za chwilę wymiana kilku zdań i nowa znajomość gotowa :) Koleżanka zauważa na fejsiku, że byłam na rekolekcjach i od razu zaczyna się rozmowa o rzeczach nie tylko przyjemnych

shoti.

Nadal nie mogę wbić się w rytm nauki. Nie ogarniam prac domowych, angielskiego, biologii... do tego ciągły ból głowy i przeziębienie - padam. straciłam dziś członka rodziny - istotę, która porażała cierpliwością, miłością i wiernością niejednego człowieka.

nic nie trzeba.

Trochę pieniędzy, samochód, i troje przyjaciół. Nie trzeba nic więcej, żeby być szczęśliwym. Uwielbiam nasze wygłupy, gubienie drogi, wymyślanie piosenek, modlitwę w drodze i nie tylko, kawę, rozmowy, zwiedzanie, dzień wspólnoty i dzieciaczki :) Dziękuję za wszystko :* Daję Ci siebie, moje ręce i serce - czyń ze mną co chcesz ;)

welcome to Lithuania.

Uwielbiam ten stan. Kilka rozmów dało mi tyle szczęścia, którego ostatnio trochę mi brakowało, i zdałam sobie sprawę z tego, jak inni mnie postrzegają, kim dla nich jestem, co we mnie lubią, a czego nie. (prace domowe jednak się do czegoś przydają) No więc, jutro jedziemy z A. i P. na Litwę, czego się całkiem nie spodziewałam i niestety nie spędzę całego weekendu w Suwałkach, ale myślę, że w Marijampole też będzie fajnie, może nawet lepiej :D Czekanie się opłaca ;)                                         

oczy ryczą ze śmiechu.

Chciałabym wrócić do czasu, kiedy karuzela wytrzymywała mój ciężar, kiedy nie wiedziałam co to speech, nie obchodziło mnie jaka jest definicja liczby wymiernej i co to jest ułamek zwykły. Nieważne było jak wyglądam i ile mam kasy. Najważniejsza była dobra zabawa i bliskość rodziców. Może dzieci lubią osoby, które dziecko mają w sobie przez całe życie, których oczy śmieją się na całe gardło. Ludzi, którzy kręcą się z nimi na karuzeli, grają w piłkę, biegają, huśtają się z uśmiechem od ucha do ucha, udają samolot i bezinteresownie kochają... :)

szkoła, szkoła, szkoła

Szkoła powoli się rozkręca, poznaję nauczycieli, dowiaduję się, jak dużo jeszcze muszę się nauczyć i co jest dla mnie najważniejsze. Szukam swojego miejsca i powoli odnajduje, spotykam ludzi podobnych do mnie ale też całkiem innych, próbuję się skupić ale ciągle jeszcze żyję wakacjami.

szkoła - śmiać się, czy płakać?

Po niektórych przedmiotach jestem lekko przerażona. Angielski - nie mam pojęcia, co robię w grupie zaawansowanej, matematyka - nauczyciel myśli, że jestem wspaniałą uczennicą, bo miałam 6 na koniec roku  i na pewno pasjonuję się matematyką, historia - odpytywanie z I wojny światowej, w czym bio-chem nie jest zbyt dobry... Z resztą przedmiotów nie jest na razie tak źle, zobaczymy jak będzie potem :) Czuję, że będzie mi ciężko zaaklimatyzować się w nowej klasie, ale powoli się poznajemy i może znajdzie się ktoś, z kim będzie można o czymś pogadać ;)

można dawać, można tylko brać.

ostatnie 11 godzin wakacji... sama się dziwię, że się tak nie denerwuję przed nowym rokiem szkolnym. Nowa szkoła, nauczyciele, ludzie, dużo więcej nauki, ale wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. Czuję, że przestałam się przejmować mało ważnymi sprawami, to pewnie owoce dwójeczki :) Koniec wakacji uczciłam z rodziną pizzą i frytkami, bo pozazdrościliśmy znajomym, których spotkaliśmy wracając z "niedzielnego obchodu" :D Przygotowujemy paczkę do Zambii, mam nadzieję, że nasze początkujące kółeczko misyjne się spręży i się dołoży. Potrzeba bardzo dużo rzeczy - od jedzenia po ubrania i zabawki. Bo "fajnie jest się dzielić tym, co się ma, ale też tym, czego się nie ma" ;)

przyjdź.

wychodzi zmęczenie, ale było warto :) Ramsowo, Kawkowo, śpiewanie w samochodzie, adoracja, siedzenie do późna, głupie rozmowy, warkoczyki, jedzenie, śmiech, śpiew, wspaniali ludzie i oczywiście najważniejszy - JEZUS :D

miło.

Oaza w Bisztynku na nowo się rozkręca, chyba mi tego brakowało. Miło jest śpiewać i nie słyszeć kłótni o byle co. Miło też zobaczyć tych, którzy nie są tu codziennie. Miło pomodlić się, posiedzieć, porozmawiać ale czy tyle wystarczy? Nie wiem, chyba nie... Dziś miała być ze mną osoba, która chyba znaczy dla mnie więcej niż trochę...niestety, nie udało się, ale może niedługo? Póki co, wybieramy się na DW do Kawkowa z Anią, Pawłem i (może) Arturem. Jak nie przeżyję... to trudno, nie bądźcie smutni na moim pogrzebie :P

nie szukaj miłości, kochaj.

Oddam ci każde moje słowo  Ale moje myśli będą należeć do Niego  Wpuszczę cię do mego serca  Ale wiedz że wcześniej zamieszkał w nim już On  Wyjdę za ciebie  Lecz Jemu poświęcę me życie  Oddam ci moje ciało  Lecz ma dusza już teraz należy do Niego  Urodzę ci dzieci  Ale prawdziwym Ojcem będzie tylko On  Nigdy cię nie zdradzę  Choć tylko Jemu potrafię być wierna  Nie opuszczę cię aż do śmierci  Lecz potem będę już tylko z Nim nie szukaj miłości, kochaj

wote katika mikono yako.

Dwa ostatnie dni przyniosły tyle radości... Ksiądz Tomasz tak się z nami zaprzyjaźnił, że spędziliśmy pół dnia razem (ja, Ania, Paweł i on). Myślę, że nie spodziewał się, że spotka tu ludzi tak zakochanych w misjach i Afryce. Ja też nie myślałam, że wszystko się tak szybko rozkręci. Już przy pierwszym spotkaniu można było się domyślać, że się dogadamy. Potem msza, kilka minut rozmowy i wiedziałam, że na tym się chyba nie skończy. Dziś rano pielgrzymka, śpiew, modlitwa i opowieści, jak to jest w Tanzanii, jak wygląda praca na placówce misyjnej, kilka słów w języku suahili. Potem drugie, całkiem niespodziewane spotkanie i propozycja śpiewania na mszy wieczornej, kilka chwil wątpliwości...ale takim osobom się nie odmawia ;) Ksiądz stwierdził, że jeżeli chcemy, możemy skontaktować się z odpowiednią osobą, która pomoże nam "zakręcić koło misyjne" w Bisztynku i nie tylko. Mam nadzieję, że coś dobrego z tego wyjdzie. Dostałyśmy ulotki, rozdamy, może kilka osób się przyłączy,

we found love.

Może to za wcześnie ale ostatnio dużo myślałam o małżeństwie, czystości przedmałżeńskiej, dzieciach (nie tylko tych, które może kiedyś będę miała). Dziękuję Kasi i Mateuszowi, dziadkom, rodzicom i wielu innym, od których mogę się bardzo dużo nauczyć ;) Po raz kolejny obudził się we mnie Duch misyjny pewnie po części dzięki Ani i ks.Tomkowi, którego miałyśmy okazję dziś poznać, a jutro idziemy z nim na pielgrzymkę do Stoczka. Bardzo pozytywny misjonarz , pracujący w Tanzanii. Aj, co za kapłan :) Postanowiłam, że muszę się porządnie zająć pracą z dziećmi, (może jakiś wolontariat, nie tylko oaza) żeby miały prawdziwe dzieciństwo i nigdy nie były smutne tak jak dziś Ola. Chcę dawać im miłość i szczęście i nic mnie nie pokona, bo jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?  ;) a swoją drogą, fajnie usłyszeć od kogoś "ale ty jesteś piękna" - nieważne od kogo :D

kto?

Ciekawe kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz... błogosławione zmęczenie.

tylko.

To tylko miłość, nie panikuj ;) cudowny wieczór  nad jeziorem z  pięknym zachodem  słońca i muzyką 

to, co boli.

"Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę.  A w każdej było coś wspaniałego.  Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć:  ta znaczyła więcej niż pozostałe." noc z Anią i Magdą ;)

pamiętnik.

Oglądamy z Anią jeden z najpiękniejszych filmów o miłości - Pamiętnik lepiej pamiętać czy zapomnieć?

mam ochotę na chwileczkę zapomnienia.

Może wszyscy mamy podobne małe sekrety - utkane w powietrzu małe zakamarki, w których możemy się ukryć z naszymi lękami i pragnieniami... nie wiem co dalej...

pierwszy stopień do nieba.

Oto przechodziłem obok ciebie i ujrzałem cię. Był to twój czas, czas miłości. Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość. Związałem się z tobą przysięgą i wszedłem z tobą w przymierze- - wyrocznia Pana Boga - stałaś się moją! Zaczynam nowe życie. Ciekawe jak długo wytrzymam ;)