Przejdź do głównej zawartości

zardzewiała dusza.

Obejrzałam się z osamotnienia
Z chęci krzyku, powrotu.

Są ludzie, którym możemy bezgranicznie zaufać, ale są też tacy, którym nie powinniśmy nic mówić, bo prawdziwych przyjaciół poznajemy po tym, czy traktują nas poważnie. Przyjaciele nie śmieją się z naszych problemów i nikomu o nich nie mówią, a bolesna prawda płynąca z ust przyjaciela nie boli tak bardzo... Tylko czasami trudno stwierdzić kto jest twoim prawdziwym przyjacielem i komu możesz zaufać. Czasem ci, którzy kiedyś byli jedynymi osobami, do których można było pójść w każdej chwili i wypłakać się na ramieniu, stają się obcy i nie potrafią zrozumieć pewnych rzeczy. No cóż...coś się kończy, coś się zaczyna, możemy tęsknić, wspominać, ale i tak nawet nie próbujemy nic naprawiać, bo wiemy, że nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Oglądam się za siebie. Nie wiem po co, bo nic mi to nie daje oprócz przygnębienia. Oglądam się, żeby przeanalizować "błędy młodości" ale widocznie nie uczę się na błędach. Wspominam dobre chwile, żeby zniszczyć rutynę, która włazi z butami w moje życie i wdziera się w każdy zakamarek mojej rdzewiejącej duszy.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: