Przejdź do głównej zawartości

Zupełnie bezpechowy dzień.

Piątek trzynastego od samego rana nie zapowiadał się dobrze, ale już po pierwszej lekcji stwierdziłam, że to będzie dobry dzień.
Walentynkowy wieczór artystyczny ze wzruszającymi wierszami wielkich poetów, zmysłowym tańcem i poruszającą muzyką, okazał się dla części naszego Kabaretu Indywidualnego szansą na rozwijanie talentów. Kto by pomyślał, że po pierwszym wspólnym występie, zbierzemy takie pochwały?  Jeden z nauczycieli (nigdy bym się po nim tego nie spodziewała) zaproponował nam małe "wypromowanie" zespołu (który tak naprawdę do tej pory nie istniał) na stronie szkoły oraz obiecał, że załatwi nam profesjonalne nagrania. Chyba nigdy nikt nie zachwycił się naszymi skromnymi talentami tak jak on, bo tu nie chodzi tylko o dobry głos, czy słuch - tu chodzi o to, by wkładać w to całe swoje serce. Tylko wtedy sztuka ma jakąkolwiek wartość, gdy wypływa z serca i trafia do serca.
I cieszę się, że poświęcę teraz troche mojego wolnego czasu, bo robię to, co kocham i kocham to, co robię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: