Przejdź do głównej zawartości

wakacje.

Jeszcze nie zaczynałam wakacji w taki sposób i mam nadzieję, że już nigdy nie będę. Nie mogę już patrzeć na jogurty, kaszki i swoją opuchniętą, zasiniaczoną twarz. Wykonuję najtrudniejsze ćwiczenia "szczęka w dół, szczęka w górę" ale na razie chyba słabo mi to idzie... No cóż, jak chciałam być piękna, to teraz muszę cierpieć (jeszcze jakieś pół roku i wszystko będzie pięknie).
A teraz? cieszę się, że jakimś cudem zdałam do drugiej klasy z czerwonym paskiem na świadectwie (żeby nie było wątpliwości) i jak tylko wypocznę po operacji, będę mogła zacząć odpoczywać po 10 miesiącach w szkole. 
Czekam na telefon od cioci i przygotowuję się na kolejne wielkie rozczarowanie, bo nic nie wskazuje na to, żeby ta dziwna sytuacja dobrze się skończyła. Liluch się wyprowadza, rodzice jadą   do Oświęcimia na koncert, a ja siedzę w domu i modle się za moich kochanych maturzystów, żeby już niedługo stali się moimi kochanymi studentami ;)

Komentarze

  1. ok, kiedy mam wpaść na jogurt pitny? a pamiętasz co mi mówiłaś, jak byłam chomikiem? że everything will be ok! so dont worry i love you even if you looking like hamster! ja to pocieszę człowieka ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: