Przejdź do głównej zawartości

tyle radości, tak mało snu.

Trochę się ostatnimi czasy wydarzyło, a ja nie miałam ani siły, ani czasu, żeby o tym napisać.
W piątek tym razem z Pauliną, samochodem myśliwskim, wyruszyłam po raz kolejny na koniec świata, a konkretniej do Dębowca. Jak to bywa na końcu świata, znowu mogłam odciąć się od rzeczywistości i spędzić miło czas przy świetle ogniska.
W sobotę wraz z Malaiką miałyśmy drugi większy koncert. Ciężko się występuje w rodzinnym miasteczku, gdzie każdy każdego zna, ale myślę, że wyszło całkiem nieźle. Dostałyśmy też kolejną propozycję zagrania, ale to nie będzie zwykły występ, bo (jeżeli się uda) zagramy dla małego chorego Antka. Prawdopodobnie w Olsztynie - w tak dużym mieście jeszcze nas nie słyszeli.
Niedziela była dniem, w którym po raz pierwszy od trzech tygodni zobaczyłam mojego kochanego mężczyznę i tak się jakoś złożyło, że pożegnaliśmy się właściwie dopiero dzisiaj, a ponownie spotkamy się pojutrze. Kocham wakacje :)
W ciągu tych kilku dni, pomogłam chłopakom posprzątać mieszkanie i przeprowadzić się do nowego i wreszcie poszłam z Adrianem na "tiktaki" czyli "Minionki" do kina. Przy okazji wyszła z tego wspaniała randka przy największym księżycu i w najjaśniejszą noc w roku, z okazji dwóch lat i pięciu miesięcy bycia razem. Dziękuję :*
Dziś odebrałam świadectwo dojrzałości, chociaż do dojrzałego człowieka to mi jeszcze daleko. Z wyników matury jestem w miarę zadowolona, a przynajmniej nie załamana. Teraz jeszcze tylko egzamin z pływania i można czekać na wyniki rekrutacji.
W sobotę czeka nas kolejny występ jako Malaika. Tym razem na 680-te urodziny Sułowa, dlatego znów się dziś spotkałyśmy, by poćwiczyć piosenki. Do repertuaru dochodzi coś nowego, ale to niespodzianka :)
A teraz kładę się do łóżka i będę spała tak długo, jak tylko się da. Dobranoc :)

piosenka tygodnia:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: