Miałam to napisać już w środę, ale mam tyle rzeczy na głowie, że ciężko się zebrać.
A zatem: W środę 01.10.2014r. zdałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Właściwie, to chyba jeszcze to do mnie nie doszło, ale cieszę się i gratuluję Judycie, która również w tym dniu zdała egzamin. Oczywiście, w ramach świętowania, po powrocie do domu wypiłyśmy razem triumfalne piwo :)
Wczoraj razem z Adrianem zagościliśmy w sępopolskim "domu strażaka" na imprezie osiemnastkowej Klaudii i Magdy, przed którą spędziliśmy dwie godziny w Bartoszycach, rozmawiając o bardzo ważnych głupotach. Wieczór zaś zakończyliśmy mrożącym krew w żyłach skokiem z okna, bo nie chcieli nas wypuścić - tacy wspaniali goście. Dziękuję za niezapomnianą zabawę i proszę was dziewczyny - nie płaczcie tak.
Dziś po całym dniu w Sułowie, robieniu swojskiego makaronu pierwszy raz w życiu, po zabawie z najpiękniejszymi kotkami jakie w życiu widziałam i po śpiewaniu z Lilką po francusku, siedzę sobie sama w domu przy gorącej herbatce i pod kocykiem, bo Adrian już pojechał, rodzice jeszcze nie przyjechali, a w mieszkaniu zimno jak w kostnicy i nawet nie ma kto mnie przytulić...
A zatem: W środę 01.10.2014r. zdałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Właściwie, to chyba jeszcze to do mnie nie doszło, ale cieszę się i gratuluję Judycie, która również w tym dniu zdała egzamin. Oczywiście, w ramach świętowania, po powrocie do domu wypiłyśmy razem triumfalne piwo :)
Wczoraj razem z Adrianem zagościliśmy w sępopolskim "domu strażaka" na imprezie osiemnastkowej Klaudii i Magdy, przed którą spędziliśmy dwie godziny w Bartoszycach, rozmawiając o bardzo ważnych głupotach. Wieczór zaś zakończyliśmy mrożącym krew w żyłach skokiem z okna, bo nie chcieli nas wypuścić - tacy wspaniali goście. Dziękuję za niezapomnianą zabawę i proszę was dziewczyny - nie płaczcie tak.
Dziś po całym dniu w Sułowie, robieniu swojskiego makaronu pierwszy raz w życiu, po zabawie z najpiękniejszymi kotkami jakie w życiu widziałam i po śpiewaniu z Lilką po francusku, siedzę sobie sama w domu przy gorącej herbatce i pod kocykiem, bo Adrian już pojechał, rodzice jeszcze nie przyjechali, a w mieszkaniu zimno jak w kostnicy i nawet nie ma kto mnie przytulić...
Komentarze
Prześlij komentarz