Po dość mroźnym weekendzie dopadło mnie przeziębienie... Tak więc, grudzień nie zaczyna się najlepiej. Przynajmniej wreszcie się wyspałam i oczywiście mam mnóstwo czasu na pracę domową z historii, naukę słówek na francuski, nadrobienie materiału z biologii, czytanie opowiadań pana Borowskiego i naukę z funkcji liniowej. Jeszcze bardziej oczywiste jest to, że nie zrobię tego wszystkiego, bo zwyczajnie nie będzie mi się chciało. Lepiej jest jeść grejfruty, pić herbatkę i przeglądać głupie strony w internecie i oglądać alaskańskie seriale.
Witaj, leniwy grudniu!
Witaj, leniwy grudniu!
zdrowiej kochana :*
OdpowiedzUsuń