Jeden z fajniejszych dni, ostatnimi czasy.
Trening, czyli 13 km przejechanych rowerem, w tym romantyczna wycieczka rowerowa w blasku księżyca.
Ładnych parę godzin na polu przy zbieraniu ziemniaaaaków,
bo "wykopki wbrew pozorom nie są takie nudne"
Szejki, pomidory, ogórki, papryka, pieprz i jajka.
Mecz, który nie oszczędził moich nerwów i mężczyzna, który również ich nie oszczędza.
(Tak, ja też cię kocham)
A tak w ogóle to... idzie jesień
PS. Pozdrowienia dla dziadka, który stwierdził, że nawet można tu coś poczytać. Bardzo się cieszę :)
Komentarze
Prześlij komentarz