Przejdź do głównej zawartości

If you're a bird, I'm a bird...

Kolejny piękny dzień.
Pierwsza lekcja zaczęła się dopiero o 9.50 a po szkole jak zwykle poszłyśmy z Paulinką na wędrówkę po sklepach i wreszcie spełniło się jedno z moich małych marzeń - kupiłam czerwony strój kąpielowy w białe kropki (i to za pół ceny!!!). Potem świętując udane zakupy wybrałyśmy się na duuuże lody, których nie jadłam już chyba rok.
Wieczorem na wykładzie dowiedziałam się, że już niedługo zasiądę za kierownicą i stanę się postrachem wszystkich pieszych i kierowców, po dwóch godzinach studiowania skrzyżowań, odprowadzając Mymkę i jej dzieciaczki dostalam buziaczka od Julki :)
A zwieńczeniem tego cudownego dnia była moja pyszna kolacja z owoców, musli i jogurtu, mniam <3

A tak będzie nad jeziorem ;)


I oczywiście rozmowa z przyjaciółką, której daaawno nie słyszałam :) Kocham Cię Annosku :*

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

p.Tadeusz

Z każdą kartką, nie wiem czemu, coraz bardziej zachwyca mnie ta książka, po której myślę trzynastozgłoskowcem :) Pan Tadeusz - Księga XII a – Poprawiny, czyli tuż po koncercie Jankiela Muzyk jakby sam swojej dziwił się piosence, Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce, Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona, Powiewała poważnie broda podniesiona, Zamilkł… Wtem coś zaczęło wiercić się w barłogu… - A zagrasz ty cwaniaczku to samo na rogu?! To Wojski, który zmęczon przespał koncert cały, Idzie. Potknął się szpetnie, przewrócił cymbały, Jankiel się z przerażeniem destrukcji przygląda, Bo to są zabytkowe cymbały Hammonda, Które zdobył ksiądz Robak, kiedy był na misjach. Prastary ten instrument z napisem „Calisia” Przetrwał Turków, Tatarów, Szwedów i Wandali, A Wojski ledwo podszedł, kopnął i rozwalił. Zabluźnił po łacinie, jak zawsze ze swadą I poszedł w róg komnaty. I w ten róg był zadął. I poniósł się ryk z rogu, przeraźliwie wściekły,

20!

Dziś skończyła się druga dekada mojego życia. To trochę smutne, ale z tak wspaniałymi ludźmi, którzy mnie otaczają, nawet dorosłość nie jest nudna, ani straszna. 

the days we care about.

Fakt, że cały dzień przesiedziałam w domu bez głosu i sił do życia, skłonił mnie do stworzenia czegoś, co od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale jak zawsze brakowało czasu. Tak więc, z tęsknoty za wakacjami, ciepełkiem i z braku witaminy M, powstało to: