Miałam nic nie pisać ale nie lubię przesądów.
Nie wierzę w czarne koty, piątki 13. i takie tam.
Nie wierzę w czarne koty, piątki 13. i takie tam.
Wczorajszy dzień był moim ostatnim piątkiem w roku szkolnym, przeżyłam ostatnią łacinę i przedostatnią historię. Na wfie jak zwykle w piątek wszystkim dziewczynom udzielił się dobry humor, a kiedy wracałam do domu i śpiewałam sobie Bohemian rhapsody, wymachując przy tym rękami, mega przystojny autostopowicz z mega białymi zębami śmiał się ze mnie jak z klauna w cyrku (Straszny wstyd, ale za ten ładny uśmiech chyba mu wybaczę). Po powrocie do domu zmęczona życiem Marta zasnęła na 5 godzin, w międzyczasie poszła na próbę, a potem pisała sobie ze swoim ukochanym do 1:26.
I gdzie tu piątkowe nieszczęście, gdzie?
Komentarze
Prześlij komentarz